sowie

Wycinki Prasowe - Aktualności

Ostatnio komentowane
Publikowane na tym serwisie komentarze są tylko i wyłącznie osobistymi opiniami użytkowników. Serwis nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za ich treść. Użytkownik jest świadomy, iż w komentarzach nie może znaleźć się treść zabroniona przez prawo.
Co? H2O
2012-11-15 12:42


Mam postanowienie. Co więcej - wdrożyłem je w życie. Chodzę na basen. Niby nic dziwnego. Przecież nie ja jeden. Ale przejdźmy do konkretów. Ubiegły tydzień. Środek tygodnia. Godziny popołudniowe. Basen w Świebodzicach. Wchodzę, kupuję bilet i chcę się przebrać. Nagle wpada wycieczka. Może nawet i dwie. Kilkudziesięciu uczniów. W duchu wierzę, że pójdą chlapać się do brodzika, a nie zostaną „rzucone na głęboką wodę”. Razem z dziećmi opiekunowie. W kilka sekund w długim i wąskim holu robi się bardzo głośno. Sam byłem dzieckiem więc rozumiem radość dziewczynek i chłopców. Głowę podnoszę dopiero, gdy opiekunka grupy krzyczy do jednego z podopiecznych: „Ściąg buty”.


Wiem, że już nie popływam. I nie chodzi mi o to, że dzieci zamiast wejść do brodzika będą oblegać tory pływackie. Tam, gdzie głębokość sięga nawet dwóch metrów. Mam bowiem świadomość tego, że dla wielu z nich nie jest to żaden problem. Dlaczego? Bo z kilkulatkami z klubu pływackiego Rekin, których spotykam często w Świebodzicach bałbym się założyć nawet o czekoladę, kto pierwszy przepłynie jedną długość basu. Wracając jednak do tematu i reprymendy opiekunki „Ściąg buty”. Wiem, że w tym dniu już nie popływam. Bo jak pokonać kolejną długość basenu krytą żabką kiedy śmieję się w niebogłosy (może powinienem napisać, że rechoczę skoro pływam żabką?). Przecież zachłysnę się wodą. Ściąg buty – masakra. Ach ta woda. W przeciwieństwie do słońca nie „wypala mózgu”, ale jednak coś w niej jest...Przekonuję się kilka dni później, że to naprawdę niebezpieczny żywioł. Mecz Polska – Anglia. Stadion narodowy w Warszawie. Siadam przed telewizorem. Zamiast szalika w biało- -czerwonych barwach odruchowo sięgam po czepek. Chyba nie ja jeden. Kibice w stolicy patrzą w niebo. Nie na chmury, a dach, który powinien się zamknąć. Ale niestety jak na złość nic się nie dzieje. Niektórzy nie wytrzymują presji. Wbiegają na murawę i ku uciesze kilkudziesięciu tysięcy fanów piłki nożnej oraz fotoreporterów ganiają się z ochroniarzami w kałużach. Uśmiecham się pod nosem tak samo, jak w dniu, gdy usłyszałem słynne ściąg buty. Ostatecznie mecz przerwany przez delegatów FIFA. Podobnie jak moje postanowienie (na to na szczęście nie mieli wpływu), że przepłynę kolejne kilkadziesiąt basenów. Kojarzę fakty. Basen w Świebodzicach i stadion w Warszawie. Co je łączy?. Woda! Może kierownik stadionu nie wydał odpowiedniego polecenia swoim podopiecznym?. Zamiast powiedzieć zamknij dach powinien krzyknąć „ściąg dach”? Przecież czym skorupka za młodu nasiąknie... Rafał Pawłowski
źródło: 30minut



Wróć
dodaj komentarz | Komentarze: