sowie

Wycinki Prasowe - Aktualności

Ostatnio komentowane
Publikowane na tym serwisie komentarze są tylko i wyłącznie osobistymi opiniami użytkowników. Serwis nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za ich treść. Użytkownik jest świadomy, iż w komentarzach nie może znaleźć się treść zabroniona przez prawo.
Dwugłos w sprawie Invest Parku
2011-06-20 11:04

Był szefem Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej od początku. To on sprowadził do Wałbrzycha Toyotę i inne prestiżowe firmy ze świata. Ale Minister Gospodarki uznał, że teraz chce kogoś innego na stanowisku prezesa. Jak te niespodziewane zmiany odebrał Mirosław Greber? O to byłego guru firm, inwestujących na wałbrzyskiej ziemi, zapytała Barbara Szeligowska.


- Minęło już kilka dni od tego “czarnego piątku”. Udało się Panu ochłonąć?
- To jest bardzo trudne, bo praca w Invest Parku, to nie był zwykły etat i zwykła praca, i nie tylko ja tak myślę, ale wiem, że to samo powiedziałaby cała nasza załoga. Budowaliśmy to 15 lat i podchodziliśmy do tej pracy emocjonalnie. Dlatego teraz jest nam ciężko. Nie tylko dlatego, że straciłem pracę, bo pewnie otrzymam inne propozycje. Chodzi mi o przedsięwzięcie o nazwie “strefa” i te tysiące miejsc pracy, które dzięki niej powstały.

 

- Podczas naszej rozmowy co chwilę dzwoni telefon, bo umówiliśmy się, że będzie Pan odbierał. Kto dzwoni i co mówi?
- Rzeczywiście, nie spodziewałem się, że będzie taki odzew. Dzwonią inwestorzy, samorządowcy, politycy. Wyrażają zaskoczenie, okazują wsparcie, chcą pomagać. Ten natłok rozmów trwa już kilka dni.

 

- Pewnie musi Pan wszystkim opowiadać, jak to było na tym pamiętnym Walnym Zgromadzeniu. Proszę i nam opowiedzieć.
- Nic nie zapowiadało rewolucji. Otrzymaliśmy jednogłośnie absolutorium oraz roczne nagrody. Potem przedstawiciel ministerstwa poprosił o przerwę, a kiedy wznowiliśmy obrady w punkcie “wybór zarządu”, dowiedzieliśmy się, że ja i mój zastępca Dariusz Kasprowicz już tu nie pracujemy. Żadne uzasadnienie nie padło. Wtedy wyszedłem z sali, bo formalnie stałem się osobą obcą na zgromadzeniu. Ale wiem, że był głośny protest, a nawet trzaskanie drzwiami. Trwało to wszystko kilka godzin. Potem przyjechały nasze następczynie, aby spotkać się z pracownikami. I tyle.

 

- Czemu, Pana zdaniem aż tak bardzo oburzyli się samorządowcy?
- O to najlepiej byłoby ich zapytać, ale moim zdaniem przez te lata udało nam się zbudować coś trwałego i pożytecznego, i to nie tylko od strony materialnej. Po tylu latach współpracy rozumieliśmy się bez słów. Szkoda mi tej dobrej i owocnej komitywy.

 

- Teraz finalizują się ważne rozmowy z nowymi inwestorami. Czy to zamieszanie im nie zaszkodzi?
- Już mogę zdradzić, że w Wałbrzychu zainstaluje się Ronal i duża firma koreańska, a w Świdnicy potentat w produkcji słodyczy, japońska firma Lotte. To byłaby ich pierwsza fabryka w Europie. Ryzyko odstąpienia od inwestycji zawsze istnieje, ja staram się – teraz już w rozmowach prywatnych – uspokajać inwestorów.

 

- Pracownicy Invest Parku solidarnie złożyli wymówienia. Co Pan na to?
- Rzeczywiście, widać wielką determinację z ich strony. Po prostu się zbuntowali. To ich decyzja. Mam nadzieję, że nic złego im się nie stanie.

 

- Już Pan zaplanował, co będzie Pan robił w najbliższej przyszłości?
- Nie mogłem nic planować, bo jak już wielokrotnie mówiłem, ta decyzja była dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Wydawało mi się, że jak dobrze pracuję, to nikt nie będzie myślał o tym, żeby się mnie pozbyć. Dla mnie to była misja. Ale skoro tak się stało, to zacznę się rozglądać. Otrzymałem kilka interesujących propozycji, będę się nad nimi zastanawiał.

 

Źródło: 30 minut



Wróć
dodaj komentarz | Komentarze: